Archiwum 30 lipca 2003


lip 30 2003 Najesc sie jest dobrze
Komentarze: 10

Eeeee... uuuooouuu ... eeee

Takie dzwieki dobiegaja co jakis czas z mojego pokoju.

Eeeee... uuuooouuu ... eeee

Nic z Tych rzeczy, swintuchy !! Objadlem sie po prostu. Objadlem to malo powiedziane. Napchalem, nazarlem, pozbylem resztek ludzkiej godnosci przepychajac przez gardlo kolejne kesy strawy wszelakiej, na sile upychajac zarlo do zoladka jakby co najmniej calej zawartosci lodowki uplywala jutro data waznosci.

Teraz leze w fotelu - nogi rozwalone na stole, brzuch rozplywa sie na boki... Co jakis czas reka tylko wystuka kilka slow na klawiaturze...

Eeeee... uuuooouuu ... eeee

Pamietacie tego goscia z filmu 'Seven' ? Tego od grzechu obzarstwa? Szkoda, ze nie kreca akurat sequela bo role mialbym jak nic. Tak, upodlilem sie. Jakby tego bylo malo wlaczylem sobie Shakire .By dopelnic swego upokorzenia. A co.

Kawy dzisiaj zabraklo. 'Pojade do Asdy' (supermarket taki), mysle sobie, 'walne cotygodniowe zakupy od razu'. Przytargalem sie z 5 siatami do domu. No i sie zaczelo. Z poczatku niewinnie (jak to z wiekszoscia poczatkow bywa).

3/4 duzego kubasa lodow waniliowych. Slodko. Za slodko. Troche monotonnie

Doladowalem wiec sobie polowke takiej roladki czekoladowej z nadzieniem. Przestalo byc monotonnie. Zaczelo byc mdlo.

Przeslodzony do granic mozliwosci zarzucilem 4 wielkie kanapy z gatunku 'multi-decker' (takie lokalne okreslenie wielopietrowych kanapek wlasnie).

Bagietka, majonezik, serek zolty, keczupik, oliwki, plasterki gotowanego ziemniaczka (zostalo z obiadu), ogoreczek, pomidorek, papryczka i wielkie ilosci czosnku.

Pochlonawszy kanapy wturlalem sie z powrotem do kuchni, otworzylem puszke brzoskwin i wcialem je w ciagu 5 minut czytajac kolejnego bloga.

Poczulem sie juz naprawde nieciekawie. 'Przeleze, przeczekam', mysle sobie. Jednego bloga pozniej druga polowka roladki zniknela 'jakos tak' w czelusciach mej gardzieli.

'Nie moge sie tak odzywiac. Przeciez to same swinstwa - chemia tylko i wylacznie, niczego pozytecznego, zadnych wartosci odzywczych, zadnych witamin'.

Zmartwilo mnie to odkrycie. Jako, ze o zdrowie dbac trzeba szybko dostarczylem sobie witaminek konsumujac pokaznych rozmiarow gruche.

Tym razem nie musialem nawet toczyc sie do kuchni bo lezala obok mnie na stole.

Mialem cos jeszcze pisac, ze burzuj jestem, ze zachlysnalem sie zgnilizna zachodniego konsumpcjonizmu, cos o dzieciach glodujacych w Burundi...

Mialem pisac, ale sennosc ogarnia mnie wielka. Wielka, ze ja pierd... Opierac sie nie bede...

Ledwo dostrzegalny, zmeczony usmiech zawital na jego ustach. Spojrzal na kanape, spojrzal na fotel, na ktorym spoczywalo jego cielsko. Przypomnial sobie, ze fotel jest na kolkach. Lekko odepchnawszy sie od stolu z latwoscia dojedzie do lozka. Sturla sie na materac. Taaak, zadnego wstawania juz dzisiaj.

londi : :