lip 07 2003

Byle do koryta.


Komentarze: 13

Wchodze na Uniwersytet. Dopada mnie dziwnie nieco wygladajacy gosciu wreczajac mi kopie "Socialist Worker". Biore, czemu nie - bedzie co poczytac w metrze, "Two pounds" , he ? to ja dziekuje...

Im dalej w las tym gorzej. Z kazdej strony atakuja plakaty wszelkiego rodzaju socjalistow, komunistow, antyglobalistow, anarchistow i czego tam jeszcze. Straganow mnostwo, przemowy jakies na dziedzincu, dyskusje na korytarzach.

"Co jest..?", mysle sobie. Nie zdziwilbym sie wcale widzac plakat w rodzaju

"Serdecznie zapraszamy wszystkich zainteresowanych walka z miedzynarodowymi wyzyskiwaczami, imprerializmem i zlem wszelakim. Rewolucja rozpoczyna sie o godzinie 16tej na dziedzincu University of London. Powstan !! Walcz o swoje prawa !! (ps. Kazdy z uczestnikow Rewolucji otrzyma darmowa okolicznosciowa koszulke)"

No, tak to mniej wiecej wygladalo.

Okazalo sie, ze jakas konferencja organizacji lewicowych, anarchistycznych itd rozpoczynala sie wlasnie. Ciekawie bylo, nie powiem. Wstapilem do prowizorycznej 'ksiegarni' gdzie spedzilem dobre pol godziny przegladajac roznego rodzaju publikacje. Od jakiegos czasu chcialem kupic sobie cos Chomsky'ego, ale ceny nieco mnie odstraszyly. 13 funtow za 120 stron ? Nie dla mnie, niestety. Obecnie jestem na ostrym planie oszczednosciowym a wznioslymi ideami nie zapcham sobie burczacego zoladka (wow, jak to przedstawilem - chyba z rozpedu podczepilem sie pod masy glodujacego proletariatu..). Nie wiem jak oni ze swoimi ideami do plebsu chca trafic z takimi cenami...

Dwie godziny temu przyszedlem do domu. Zjadlem dwa lody, ktore ostaly sie jeszcze z sobotnich zakupow, upichcilem sobie ryzowo-wazywne-nie-wiadomo-co, ktorym objadlem sie jak dzika swinia (ulubione porownanie mojej mamy).

W podnioslym nastroju walki o lepsza przyszlosc mas pracujacych sciagnalem sobie wywiad z Chomsky'm. Jak zwykle artykul dajacy wiele do myslenia - otwierajacy oczy na niektore sprawy...

Wlasnie mialy mi sie te oczy otwierac kiedy po jakis 2 stronach krew nieublaganie zaczela splywac w dolne czesci ciala by zajac sie przeciazeniem zoladka wypelnionego do granic mozliwosci (pisalem, ze ryzowo-wazywne-nie-wiadomo-co wyszlo mi naprawde super?). Musialem sie polozyc na zasluzony przeciez odpoczynek. Wstalem po godzinie. Z zapalu rewolucjonisty nie pozostalo wiele...

Kolejny, zenujacy przyklad jak to wzniosle idealy dewaluuja sie nagle gdy tylko dobierzemy sie do korytka...

I tym malo optymistycznym akcentem mowie wszystkim Dobranoc...

londi : :
NdiLo
08 lipca 2003, 11:42
"Jeść i mieć idee, lub jak kto woli jeść by móc mieć idee... w każdym razie najpierw to pieprzone jeść..." HOUGH !! Jakby ktos nie wiedzial "hough" to takie staroindianskie 'powiedzenie' potwierdzajace slusznosc tego co wlasnie powiedziano (patrz Winetoo itp). Tak wiec by nie zabraklo sil na rozwazanie wnioslych idei zabieram sie radosnie za sniadanko... Zycze sobie smacznego a Wam milego dnia...
4918 trzeźwo patrząc na życie
08 lipca 2003, 10:39
śmiej się śmiej... Jeść i mieć idee, lub jak kto woli jeść by móc mieć idee... w każdym razie najpierw to pieprzone jeść...
08 lipca 2003, 09:42
Wy tu o literkach, cyferkach, roszadach, a sprawa jest poważna - jeść czy mieć idee?
NdiLo
08 lipca 2003, 01:14
No mozliwe rzeczywiscie, ze to polskie fluidy, cholera wie... Kolejne guzy na moim czole, lub, miejmy nadzieje, ich brak rozwiaza te zagadke... A do tego czasu postanawiam na maxa cieszyc sie zyciem... czerpac z niego garsciami i szalec jak tylko potrafie... zaczynam, biorac przyklad z 1984... Od dzisiaj "Call me NdiLo" Pozdrowienia i milej nocy - jutro wstac trzeba z rana...
1948 i automatycznie poczułam s
08 lipca 2003, 00:13
diLon > jak szaleć to na całego! ale pozwoliłam sobie przeczytać komentarz skierowany nie do mnie i przyznaję że to niepokojące... pewnie nasz "fatalny kraj" tak na Ciebie działa... albo już nigdy nie wracaj, albo do lekarza marsz! (hym... albo to wina tego podejrzanego ryżowo-warzywnego-nie-wiadomo-czego...). Z niemniejszą dozą sympatii również pozdrowienia...
MB
08 lipca 2003, 00:10
Wszyscy mi to mówią, ale jakoś się wybrać nie mogę, nawet nie mam ochoty, hmmm troche boli no idzie się przyzwyczaić. No to pewnie te polskie fluidy oslabiaja organizm straasznie bywa... ja czesto slabne ale co tam hehe zyje jest luzik za duzo piwa ... pozdrawiam
07 lipca 2003, 23:58
Medialna_Bestia > No z tym bolem zoladka to wcale nie takie "kto by sie przejmowal.." do lekarza !! I to juz !!. Hmm, z drugiej strony podczas ostatniej wizyty w kraju zemdlalo mi sie tak o, bez przyczyny, guza sobie nabilem uderzajac glowa w chodnik (cale szczescie, ze rece troche zamortyzowaly). I co? I caly czas nie zebralem sie jakos na wizyte u lekarza mimo, ze obiecuje sobie od dawna...
07 lipca 2003, 23:52
1984 > "potrzebowałam odrobiny szaleństwa w tej rutynie" ... Wooow !! No to zaszalalas !! :) Nie przecholuj - na poczatek zmienilbym tylko jedna cyfre - np 1948 - bo tak od razu dwie to za duzy szok moze byc :) Z cala doza sympatii pozdrowienia...
07 lipca 2003, 23:51
Jak dobrze jest nie jeść :) stwierdzam fakt, nie wiem czemu, ale zawsze jak coś zjem i obojętnie co by to było boli mnie żołądek. Hmmm powinnam schudnąć, tak mało jem a jakos to opornie idzie hehehe co za porażka. Ale co tam hehehe kto by się przejmował ;)) Miło... kurde książki, książki, książki, przydało by się coś fajnego przeczytać hmmmm czas jest gorzej z chęcią...
07 lipca 2003, 23:43
hmm co do jedzonka stwierdzam-mniam ;) (pomimo nie skosztowania;P)a i u mnie w domku przyjęło się powiedzonko ze świnką ;)
9184
07 lipca 2003, 23:39
nieee, potrzebowałam odrobiny szaleństwa w tej rutynie... eh... ale to wciąz ja!
07 lipca 2003, 23:31
Ladnie ujete... A tak przy okazji, 4891 ?? Czy to Ty 1984 przestawiasz sie na pisanie lewa reka..?
4891
07 lipca 2003, 23:22
ot! i kolejna nasza ułomność... od prymitywnej zależności między ludzkimi planami a procesami fizjologicznymi, aż po marność powszechnego ekwiwalentu, pieniądza znaczy się...

Dodaj komentarz