cze 11 2003

My favourite trick...


Komentarze: 7

No w koncu udalo mi sie ruszyc z miejsca. Przez ostatnie kilka ladnych dni nie udawalo mi sie zabrac za szukanie pracy. Jakos czulem sie tym wszystkim przytloczony i za kazdym razem udawalo mi sie znalezc dziesiec tysiecy innych rzeczy do zrobienia ... Dzisiaj w koncu ruszylem z kopyta. Przypomnial mi sie stary trick, ktory juz nie jeden raz wybawil mnie z opresji...

Nazywa sie to to "Just 15 minutes" . Chodzi o to by postanowic sobie, ze posiedze nad dana rzecza 15 minut. Nie musze robic nic wiecej. Po uplywie 15 minut moge dalej kontynuowac lub moge wstac od biurka (czy czegokolwiek innego) i zajac sie czymkolwiek innym ... Zazwyczaj majac przed soba jakies zadanie, ktore swoim rozmiarem lub zawiloscia nieco nas przeraza (pamietam na przyklad pisanie magisterki... brrr) oddalamy zabranie sie do niego tyle ile tylko jest to mozliwe (a czasami i dluzej). Postanawiajac, ze danej sprawie poswiecimy tylko 15 minut pozbywamy sie calego "ciezaru", ktory tak nas odstraszal.. W koncu jakkolwiek nieprzyjemne by cos nie bylo, przez 15 minut wytrzymac mozna wszystko.

W momencie gdy juz zaczniemy w 99% okazuje sie, ze nie taki diabel straszny i owe 15 minut przedluza sie sporo... Najgorzej zawsze jest zaczac - gdy jest sie juz w ciegu jest o wiele latwiej... Polecam kazdemu - dzisiaj siadalem do swojego CV cztery razy na 15 minut a w efekcie poswiecilem na nie ponad 3 godziny nawet nie zauwazajac kiedy...

Sorry za jakies tu motywacyjne pogdanki, ale musialem to napisac - moze komus pomoze, tak jak mi gdy przeczytalem o tym po raz pierwszy...Eeech, ulzylo mi musze przyznac - strasznie kiepskie uczucie gdy wiesz, ze powinienes cos robic, wiesz ze jest to wazne a mimo wszystko nic nie robisz w tym kierunku. Mozna stracic do siebie caly szacunek (no, o ile sie taki jeszcze posiada)...

A tak poza tym to nie chce mi sie juz pisac.. Czas spaciu... A jutro z rana sniadanko.. Uhmm, nie moge sie doczekac - dzisiaj przez caly dzien nie mialem w ustach ani kaska - zrobilem sobie jednodniowy post - to tak dla zdrowotnosci... Rowniez polecam..

londi : :
24 czerwca 2003, 15:31
a spróbuję...
s n
12 czerwca 2003, 04:27
albo w ogóle NIC nie zrobić
short n
12 czerwca 2003, 04:26
moja metoda jest niezawodna wydaję mi się że już otym wspominałam- czekam do dnia nastepnego kiedy bedzie za pózno i wtedy okazuje się ze nic ale to nic POtwornego się nie wydarzyło tzn można to przełożyć (jak PRAWIE wszystko )
11 czerwca 2003, 17:07
Londi troszke sie roznimy bo ja jak juz przyjade do polski to mam ochote bilet powrotny do kosza wyrzucic :)
11 czerwca 2003, 10:03
hmmm niezły sposób, chyba podsune go mojemu mężowi:)
a g u l i n k a
11 czerwca 2003, 09:06
każa praca człowieka ubogaca, a ja też tą metodę stosuję i pomaga :)
11 czerwca 2003, 00:43
pracowac trzeba bo potem nie bedzie z czego zyc albo isc do clubu! choc nie dziwie ci sie :)

Dodaj komentarz