sie 13 2003

Porzadki nie do konca wiosenne


Komentarze: 9

Te strozki potu, o ktorych pisalem w ostatniej notce splywaly nie bez przyczyny. Dopiero dzisiaj przeczytalem, ze wlasnie w niedziele padl rekord wszechczasow - 37.1C. Moze to i nie jakos zatrwazajaca temperatura, ale to jest kurna Londyn a nie Burundi jakies.

Moja lodowka nie dala sobie rady - zsiadla mi mleko i zepsula salatki. Wkurzyc sie mozna - szczegolnie jak czlowiek pierwszej w tygodniu, porannej poniedzialkowej kawy nie czym "zabielic". I czego tu mozna oczekiwac po takim tygodniu ?

Moze i na dobre wyszlo - z tego wszystkiego postanowilem zrobic maly renament. Z bolem serca pozegnalem sie z twarozkiem - termin "Use by" uplynal 2 lipca :) . Podobny los spotkal 2 kefiry, paczke miekkich juz podejrzanie marchewek i zzolklej natki seleru - kupuje ja co tydzien z mocnym postanowieniem, zrobienia sobie salatki z kefirem wlasnie. Jak to z postanowieniami bywa tlumaczyc chyba nie musze.

Drugi twarozek "uplynal" dopiero dwa dni wczesniej. Stwierdzilem, ze nie takie rzeczy sie robilo, ze jestem twardziel i w ogole. Wciagnalem twarozek choc bez radosci szczegolnej - szczypal tak jakos w jezyk a swoja kwaskowatoscia zdecydowanie odbiegal od normy. Wymyslilem napredce, ze "widocznie taka partia" starajac sie zapchnac mysli o procesach fermentacji gdzies na obrzeza swiadomosci.

Pomidorowy sok w kartonie pokryl sie szarawym meszkiem. Poczulem rozlewajace sie wokol serca przyjemne ciepelko - poczulem sie lepszy, spelniony tak jakby. Dalem poczatek nowemu zyciu. Plesniowce radosnie tworzyly swoje kolonie. Teraz juz tylko zasadzic drzewo i wybudowac dom. Po krotkim namysle zdecydowalem nie kontynuowac hodowli. Soczek wyladowal w koszu - plesniakom i tak lepiej bedzie gdzies na wysypisku . W sloneczku cieple i wilgoci. Choc wiem, ze beda tesknic. Wszedzie dobrze, ale w domu ...

Ok, zaczynam juz pieprzyc bez sensu. Nieomylny znak, ze trzeba konczyc.

Koniec koncow w lodowce zrobilo sie duzo luzniej. Duzo za duzo. Jutro cotygodniowe zakupy. Kupie seler i kefir - na salatke. Mam sie przeciez zdrowo odzywiac.

londi : :
15 sierpnia 2003, 22:30
heh a co:) stęsknileś sie?;)nioooo ja też tak myśle, znaczy się o tym że za długo, ale ostatnim razem też tyle trzymali, muszą wysłac płyte do producenta i to producent tak długo trzyma. echhhhhhhh a mi tak smutno bez mojego bloczka. wiesz co?:) ostatnio jak poszłam do pracy moja lodówka tez tak wygląda:)
15 sierpnia 2003, 13:34
Smakowite opisy:P Pleśń, fermentacja... mniam:PPP
BanShee
14 sierpnia 2003, 22:04
mi mleko skwaśniało w lodówce :/ a leżało tylko 2 dni... bleee
14 sierpnia 2003, 09:41
ja mialam przez kilka godzin kleszczyka kiedys... przyzwyczailam sie do niego. hmmm te kleszczyki i plesnie - sa jak dzieci, ktore z czasem trzeba wyprawic z domu... trudno im odejsc, ale wiemy ze tak trzeba. trzeba byc dzielnym i nie pokazac im swoich lez tesknoty... :)
13 sierpnia 2003, 22:17
Zawsze możesz ten "szarawy meszek" wyhodować na innym produkcie spożywczym... nie ma to jak duża rodzina ;P
Mostkowski
13 sierpnia 2003, 16:45
Kurna tu też jest ciepło podobno od 15-ego ma być chłodniej, nie wiem jak w Londynie, ale warto już zacząć szukać ciekawych książek w bibliotece na długie jesienne wieczory. A tak na marginesie to myślę, że jakbyś dłużej żuł to by Ci te serki nie zaszkodziły.
13 sierpnia 2003, 10:39
harley ma racje potrzeba ci nowej lodowki hehe. A zreszta po co się zdrowo odżywiać? :>
13 sierpnia 2003, 10:12
Produkty z długą datą ważności! I to ma być zdrowe odżywianie? Raczej kup lepszą lodówkę. A swoją drogą, to ciekawe refleksje, te o pleśni, nigdy tak ciepło o niej nie myślałam.
a g u l i n a 2
13 sierpnia 2003, 08:58
przypominam tylko patrz na daty ważności i kupuj te towary co mają ją najdłuższa pozdrowienia z Polski

Dodaj komentarz