Archiwum 16 czerwca 2003


cze 16 2003 notka z obowiazku..
Komentarze: 3

Wczoraj nie pisalem bo nie za bardzo bylo o czym. Dzisiaj w zasadzie stuacja przedstawia sie podobnie, ale z czystej przyzwoitosci nalezaloby skrobnac kilka slow..

W koncu lato zawitalo na dobre - slonce wali az milo, zadnej chmurki na niebie. Miodzio. Strzaskalem sie na machon. Ok, bardziej na miejscu byloby powiedziec, ze zarozowilem sie jak prosiaczek, ale to brzmi jakos tak dziwnie.

Dwa cale dni spedzone w Green Parku na rolkach. Dobrze, ze jutro nie musze nigdzie wychodzic (he, zycie bezrobotnego jest calkiem, calkiem) - nie bede w stanie ruszyc nawet przyslowiowym palcem u lewej nogi. Nauczylem sie kilku nowych trickow...Fajno...

Kurcze to wlasnie lubie w Londynie - gdybym ja, stary koniu, pojawil sie na rolkach w moim miescie chyba zabiliby mnie smiechem. Tutaj jest wiecej swobody. Zero konwenansow, Kazdy wbija. I to jest super. Oczywiscie zyc po swojemu mozna (i powinno sie niby) wszedzie - mozna plynac pod prad i w Pcimiu Dolnym - kosztuje to jednak o wiele wiecej energii i samozaparcia, o wiele wiecej wyrzeczen...CZesto niewartych calego zamieszania...

Czasem zastanawiam sie czy ze mna jest wszystko w porzadku. Spedzilem dwa dni w tym samym miejscu. Pelno ludzi w moim wieku, pelno fajnych dziewczyn. A ja co ? A ja nie poznalem ani jednej osoby. Nie chcialo mi sie. Nie chcialo mi sie uczynic wysilku. Ok, pierwszego dnia rzeczywiscie bylem jednym wielkim kichaniem, lzawieniem i pociaganiem nosem (alergia) wiec to jeszcze zrozumiem. Ale dzisiaj ? Dlaczego ? Znam kilka osob przesadnie az towarzyskich - dla ktorych ludzie sa niezbednym warunkiem dobrego samopoczucia. Je jestem chyba na przeciwnym koncu skali (czy jak to sie tam mowi). Jedno wyjscie na kawe z kims znajomym i moje potrzeby towarzystkie zaspokojone sa na caly nastepny tydzien. Moge siedziec w domu przez tydzien lub dluzej nie widzac sie z nikim i jest mi dobrze... Tylko czy to jest normalne. I czy tego naprawde chce. Czesto wyjscie ze znajomym na pogaduchy wydaje mi sie strata czasu - takie pieprzenie o niczym, przeciez to nie wnosi nic do mojego zycia, nie wzbogaca mnie w zaden sposob. Wiec wykrecam sie nauka. I ucze sie rzeczywiscie przez 2-3 godziny po to tylko by kolejne dwie stracic szwedajac sie po sieci - tracac czas na tak nawet odmozdzajace rozrywki jak ==> http://www.kss-uk.co.uk/flash%20games/cut_kylie.swf ( ta pani to oczywiscie Kylie Minogue jakby ktos sie nie zorientowal)...

Ok, nie chce mi sie juz myslec a tym bardziej pisac. Oczy sie juz zamykaja, zapalek nie mam a zapalniczki nie bardzo da sie uzyc dla przytrzymywania opadajacych powiek (i niby postep jest z definicji pozytywny).

Motyw "samotnikowania" podejmiemy gdy ponownie wpadne w klimat emocjonalnego ekshibicjonizmu..

A tymczasem zycze dobrej nocy i milego nowego tygodnia.

londi : :