Komentarze: 6
No, nie bylo mnie troche... I w zasadzie mialo nie byc juz wiecej. Miala byc jedna krotka notka, nazwijmy to, pozegnalna. Moze ktos napisalby 'szkoda'? Zalosne, nie? Moze ktos polechtal by milo po mojej proznosci... Odchodzimy od tematu.
Tak, mialo nie byc wiecej. Bo nie wiem po co. Blog mial byc moim pamietnikiem - mial byc moim sposobem na to by codzienne impresje, przemyslenia (lub, czesciej, przemyslenia nad brakiem przemyslen) i wszystkie te fajne chwile zatrzymac na dluzej - nie pozwolic im rozplynac sie w zamglona wizje przeszlosci, z ktorej detale wylawiac bede z takim trudem...
Tylko, ze cos nie wychodzi... Tyle rzeczy, o ktorych nie pisze. Nie pisze bo blog nie jest jednak tym samym co prywatne zapiski, ktore tworzylem swojego czasu. Prywatne - o ktorych wiem, ze nie dane im bedzie poznac na sobie cudzego wzroku. Tylko moje. Bezpieczne... Tak o wiele bardziej prawdziwe.
Dzisiaj czulem sie tak i tak.
Spotkalem ta lub tamta osobe.
Ona powiedziala to, powiedziala tamto.
Poczulem sie tak, poczulem sie siak.
Pierdoly. Monolog, dialog czasem, w mojej glowie. Watpliwosci, nadzieje, drazenie tematow, leki, radosci, niepokoje. Trywialne. Zwyczajne. Tylko, ze to wlasnie ja.
Dlatego wlasnie nie pojawiaja sie tutaj. Lubie swoja maske, nie lubie okazywac slabosci. Gra pozorow. Trzeba trzymac ten image, do ktorego sie przyzwyczailem.
No i ta trywialnosc wlasnie. Skoro nie dzieje sie nic ciekawego wole nie pisac. O codziennych pierdolach ? Bez sensu - wieje nuda.
Wlasnie - stad to wszystko - lek przed tym, ze oni (ludzie dookola mnie) odkryja w koncu to jak zupelnie 'zwyczajny' jestem - zwyczajnie codzienny, zwyczajnie przyziemny, zwyczajnie pospolity, zwyczajnie nudny... Zwyczajnie zwyczajny...
Nie myslalem tylko, ze tak trudno odslonic mi sie tutaj, na blogu. Przed ludzmi, ktorzy sa mi zupelnie obcy, ktorych w zyciu nie zobacze, ktorych opinia na moj temat powinna g... mnie obchodzic. Ale nie, musze nosic swoja maske, musze starac sie byc interesujacy, nie byc zwyczajny bo jeszcze przejrza przez to wszystko...
Dlatego lepiej nie pisac nic niz odslonic sie . Niz otworzyc drzwi do swojej duszy, do swojej glowy. Dla kazdego - by mogl zagladnac do srodka. I dojrzec ta pusta przestrzen, ktora tak bardzo staram sie ukryc.
Hmm. No to niezla zrobilem sobie samoanalize. Tylko, ze...
Tylko, ze do niczego to nie prowadzi... 40 minut. 40 minut by ubrac w slowa i przelac na ekran to z czego i tak zdaje sobie sprawe... Bez sensu.